- Co robimy? - zapytał w końcu.
Xain odeszła powoli od drzwi. Wykonywała przy tym takie ruchy, jakby bała się, że drzwi runą zaraz na nią. Ściągnęła z siebie kieckę, która tak ją denerwowała, i rzuciła nią niedbale na stare łóżko, które zaskrzypiało.
- Zostajemy - odparła. - Musimy odpocząć. Jeśli tego nie zrobimy, to daleko nie zajdziemy. A Dominik i Narwina będziemy starać się unikać.
- Czyli będziemy siedzieć na tyłku, żeby czasem nas nie zauważyli? - zapytał ironicznie wielkolud, niezbyt zadowolony z propozycji Xain.
- Chociażby - rzuciła kobieta.
Rozejrzała się nieprzychylnym wzrokiem po całym pomieszczeniu. Dokładnie obejrzała każdy kąt i każdy mebel. Podłoga była zrobiona z porządnych desek, które jednak z wiekiem straciły swoją trwałość. Łóżko pewnie sklecił sam karczmarz, używając tego, co było pod ręką. Podobnie stolik - o ile tak można nazwać kupę desek poukładanych na kształt stolika - i dwa nieduże zydle. Tylko szafa była porządna. I to wydało się dziewczynie najdziwniejsze. Podeszła do niej o starała się otworzyć drzwi.
Oczywiście ani jedno, ona drugie skrzydło nawet nie drgnęło. Xain kopnęła więc z impetem w drzwi, tamte jednak się nie ugięły. Jeszcze raz dokładnie obejrzała mebel i zaśmiała się z własnej głupoty.
- Z czego rżysz? - zapytał Dwayne, dalej trochę wściekły.
- Jesteśmy podsłuchiwani - wyszeptała. - To podsłuchiwaczka, atrapa szafy. Dzięki niej goście z sąsiedniego pokoju mogą nas do woli podsłuchiwać. Zazwyczaj takie rzeczy robi się za obrazami, ale widocznie stało się to zbyt popularne.
- A kto mieszka w pokoju obok? - dopytywał się wielkolud.
- Jany gwint! - Xain momentalnie się uspokoiła. Wręcz przeraziła. - Dominik i Narwin!
* * *
Dominik bawiła się pustym kuflem po piwie, siedząc przy rozsypującym się stoliku obok Narwina. To było już jej trzecie piwo dzisiaj, więc kobieta nie była całkiem trzeźwa. Chłopak wręcz przeciwnie, ale nie odważył się przerwać kobiecie, która właśnie zamawiała kolejny kufel.
- Pszeciesz to jeszt besz szenszu! - wymamrotała, kiwając głową na wszystkie strony. - Nigdy ich nie sznajdziemy... Poszbierają wszysztkie nagrody i szabiją króla...
- Od kiedy jesteś pesymistką? - zapytał Narwin uśmiechając się, i gestem głowy zabraniając karczmarzowi podawania kobiecie kolejnego kufla z piwem.
- Peszymisztką? Ja nie jesztem peszymisztką! Ja tylko mówię prawdę!
- Ależ oczywiście. To może teraz pójdziemy mówić prawdę do pokoju?
- Dlaszego? Alesz tu jeszt tak miło... - odparła i nagle zasnęła, wcześniej bezwładnie uderzając głową w stolik.
- Cholera... - wymamrotał chłopak.
Podniósł kobietę i przerzucił ją sobie przez ramię, zupełnie jakby była workiem kartofli. Wspiął się z nią po wysokich schodach i niedbale położył ją na łóżko, gdy byli już w pokoju. Nagle usłyszał czyjeś przyciszone głosy za ścianą. Rzucił poduchę w stronę Dominik, żeby zagłuszyć jej chrapanie i podszedł do źródła dźwięku. Okazała się nim wnęka w ścianie. Przycisnął ucho do wilgotnego drewna i zaczął słuchać.
- Nie możliwe... - odparł męski głos.
- Możliwe, możliwe - odpowiedziała na to jakaś kobieta. Powiedziała coś jeszcze, ale tego już Narwin nie usłyszał.
* * *
- Czyli wracamy do punktu wyjścia - westchną niezadowolony Dwayne. - Siedzimy na tyłku i się nie odzywamy przez całe trzy dni?
- Dokładnie! - powiedziała na to Xain, uśmiechając się. - Chociaż dwa powinny wystarczyć.
Mówili przyciszonym głosem, siedząc na łóżku, które skrzypiało przy każdym ich ruchu. Starali się trzymać jak najdalej od podsłuchiwaczki. Dziewczyna domyślała się, że to piętro było kiedyś burdelem, a pokój, w którym spali Narwin i Dominik był pokojem ochroniarza. Dzięki podsłuchiwaczce mógł wiedzieć wszystko o tym, co dzieję się w sali obok.
- A mogę chociaż wyjść na piwo? - poprosił Dwayne i spojrzał na Xain błagalnym wzrokiem.
- Nie! - odparła stanowczo dziewczyna. - Jeszcze mi teraz trzeba tylko tego, żebyś się schlał jak świnia i pozwolił, żeby cały plan cholera wzięła. Nigdzie nie idziesz!
- Sadystka - warknął mężczyzna.
- Też cię lubię - odparła wesoło Xain. - Ja śpię na ziemi, ty jesteś stary, więc masz prawo korzystać z łóżka - dodała wcale nie złośliwie, choć wielkolud tak to odebrał.
- Odezwała się! No ile ty możesz mieć lat, hm? Czterdzieści - odgryzł się mężczyzna.
- Dwadzieścia, kochany. Dwadzieścia - rzuciła kobieta, kończąc kłótnię.
_________________________________________________
Wszystkie błędy w wypowiedzi Dominik
były zamierzone! ☺
Pewnie to będzie głupie ale co tam...
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten akurat rozdział i mówiąc szczerze bardzo mi się spodobał. Co prawda nie wiem dokładnie o czym jest opowiadanie, ale "zapowiada" się bardzo przyjemnie. Masz świetne poczucie humoru ;) Dominik mnie całkowicie rozwaliła :D A teraz zacznie się koszmar... dla mnie! Bo muszę nadrobić wcześniejsze rozdziały. Tak dużo czytania a tak mało czasu. Gdy go znajdę na pewno zacznę czytać ^^
Pozdrawiam, Shiruś :*