sobota, 9 lutego 2013

Rozdział II

   Ciekawi mnie tylko jedno - zaczął Narwin siedząc naprzeciwko Xain przy ognisku. - Skąd ty tak dużo wiesz o życiu? Wydawałoby się, że taka mała sierotka zginie, a ty nawet polujesz!
- Wychowywałam się z chłopcami. Kiedy byłam mała w okolicy nie było żadnej dziewczynki w moim wieku, więc bawiłam się z przyjaciółmi w zwiadowców i szpiegów. Byłam w tym najlepsza - odparła dziewczynka ze smutkiem na twarzy wspominając dawne lata.
To był trzeci rok od ucieczki Xain i straty rodziców. Razem z Narwinem od dwóch lat błąkali się po kraju szukając dla siebie miejsca. I nikt by nie pomyślał, że niska postać, która bez problemu łapie zające i sprawnie umyka przed strażą to ośmioletnia dziewczynka. W dodatku miała pod opieką niewiele starszego chłopca, księcia dawnej krainy Jednej Rzeki, który nie był jednym z najsprawniejszych osób.
- Ale ty miałaś wtedy tylko pięć lat! Nikt w takim wieku nie przeżyłby dłużej jak tydzień.
- A ty jesteś ode mnie starszy i w dodatku jesteś chłopcem, a zachowywałeś się jak trzyletnia dzidzia - zaśmiała się dziewczynka, skutecznie próbując zamknąć twarz młodzieńcowi.
- Jak myślisz, długo będziemy się tak błąkać? - zapytał po kilku minutach milczenia.
- Aż nie przestaniemy. Biorę pierwszą wartę - zarządziła i przygasiła ognisko.
Narwin zasną z myślą, że to niemożliwe, żeby taka mała dziewczynka tak dobrze sobie radziła. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało...


* * *

Noc minęła szybko. Tym razem obyło się bez kolejnych awantur. Ale Xain nie mogła narzekać na brak wrażeń. Bowiem teraz kroczyła przez korytarz zamku króla. Straże, stojący przy każdych drzwiach śledzili jej każdy krok. Niektórzy zerkali na nią nieprzychylnie, a czasem nawet któryś z uznaniem skłonił delikatnie głowę. Ci drudzy to siłą zaciągnięci rycerze, których król kazał rekrutować zaraz po zaborach.
Xain nie przejmowała się dworską etykietą czy czymś w tym stylu. Z impetem popchnęła masywne drzwi prowadzące do sali głównej i wmaszerowała bezczelnie rzucając tylko w stronę króla krótkie:
- Witaj, królu.
Oczywiście tak jak zawsze nikt nie pokusił się o to, żeby przygotować jej coś, na czym mogłaby usiąść. Podeszła więc dość blisko do władcy i stanęła z lekceważącą miną.
- Co tym razem?
- Espia, trochę szacunku! - krzyknął jeden z doradców króla.
- Spokojnie, Edwardzie. Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze? - zapytał retorycznie król. - No więc, co nam opowiesz, kochanieńka?
- Że dalej nie wiem, dlaczego mówisz do mnie per "kochanieńka". Nazywam się Espia, i chyba mówię ci to za każdym razem.
- Wiesz, że nie o to chodzi - warknął król. Dziewczyna powoli zaczęła wyprowadzać go z równowagi.
- Ależ wiem, "kochanieńki" - zadrwiła. - Ale z mojej strony nie mogę ci powiedzieć nic nowego.
- Ta sytuacja powtarza się od roku. I nie podoba mi się to. Wydaje mi się, że coś kręcisz.
- Ja? - Xain udała urażoną. - Jak bym mogła!
- Mogłabyś, nie mydl mi tu oczu - rzucił król uśmiechając się chytrze.
"A żebyś wiedział, żebym mogła - pomyślała. - I ty nawet nie wiesz, że już dawno jesteś moją ofiarą"
- A co ty powiesz mi? - zapytała, zmieniając temat.
- A co ja ci mogę powiedzieć? Za niedługo znów podwyższę podatki, ponieważ trzeba wyremontować królewską saunę, a dużo pieniędzy musiałem wydać na zrzucanie śniegu z dachu pałacu.
Dziewczyna westchnęła, pożegnała się z monarchą równie bezczelnie jak przywitała i wyszła z pałacu.
Najbardziej nie lubiła lat, kiedy król przebywał w Stolicy. Zawsze wtedy miał "wenę" i wymyślał coraz to nowsze prawa. A jak siedział spokojnie w swoim przytulnym, olbrzymim zamku w Casa, leżącym na dawnej granicy, to nigdy niczego nie wymyślił.
Akurat kiedy weszła poza pałacową bramę spotkała Narwina. Był on ostatnią osobą, która powinna zobaczyć dziewczynę w okolicy zamku. Xain bowiem gardziła władzą, i to czasem publicznie. Chłopak nie wiedział o tym, co robiła. I miał dziwną minę, kiedy w dziewczynie wychodzącej z pałacu rozpoznał swoją przyjaciółkę.
- Xain! - zawołał. - Czemu wczoraj tak szybko wyszłaś?
- Ty już dobrze wiesz czemu - rzuciła krótko. - Wiesz, że nie znoszę Dominik.
- No tak, wiem. Ale spytam o jeszcze jedno: co robiłaś u króla?
- Byłam wyrazić moją opinię na temat jego rządów - odparła.
- Kłamiesz. - Narwin się uśmiechnął. - Gdybyś to zrobiła, to właśnie stawialiby ci szubienicę.
- No i tu masz niestety rację. Ale wybacz, śpieszę się.
Nie czekała, aż tamten jej cokolwiek odpowie. Nie mogła mu powiedzieć niczego o tym, kim jest. Ani też Narwin nie mógł się niczego domyśleć. Dlatego też dziewczyna odbiegła. Miała nadzieje, że chłopak zapomni o całym zajściu i zajmie się swoimi sprawami.

* * *

- Proszę bardzo, oto Stolica! - powiedziała Xain wskazując palcem na wielkie miasto.
Narwin jeszcze wdrapywał się na drzewo, więc niewiele widział. Jednak po chwili już zeskoczył oburzony.
- Nie mówiłem o Stolicy, tylko o stolicy! - krzyknął.
- Masło maślane - fuknęła dziewczynka lądując obok chłopaka. - Trzeba było od razu, że szukasz Casa. Ale tam nie idę, za daleko.
Robiło się ciemno. Dzieciaki nie rozpalały ogniska, ponieważ były za blisko miasta. Ale był środek lata, więc zbytnio nie zmarzli, a jeden dzień o zimnej kolacji jeszcze nikogo nie zabił.
Narwin zastanawiał się chwilę. Był bardzo zainteresowany osobą Xain. W końcu zapytał ją o coś, o co planował zapytać od dawna.
- Kim ty właściwie jesteś? Elfem?
- Nie - rzuciła dziewczyna.
- To kim?
- Ludzie dzielą się na dobrych i złych. Ja jestem i dobra, i zła. Jestem wodą i ogniem, górą i dołem. Jestem lojalna, wredna i nie można mi zaufać. Jestem paradoksalnie paradoksalna. Jestem paradoksem. Ale przede wszystkim, jestem sobą.
Chłopak nie zrozumiał. W końcu miał tylko trzynaście lat. Machnął tylko ręką, pożegnał się i wskoczył na drzewo. Nocowania tego typu nauczył się właśnie od Xain, która robiła tak za każdym razem.
Dziewczynka uśmiechnęła się i zrobiła to samo. Ona jednak nie spała. Trzymała wartę, tak dla bezpieczeństwa.

1 komentarz:

  1. Cóż ja mogę powiedzieć...To opowiadanie jest świetnie.Pragnę cię nominować do Liebster Award, szczegóły tego wyróżnienia znajdziesz na mojej stronie http://nowy-swiat-imasekai.blogspot.com
    Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń