sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział XX

   Frieghton wyszczerzył się wrednie. Jego twarz wyrażała jedno: "przegrali". Dwayne zasmucił się. Choć nic nie słyszał, widział, że coś poszło nie tak. Tylko Xain zachowała kamienną twarz.
W jednej sekundzie Strażnik spoważniał i odparł spokojnym tonem. Zupełnie tak, jakby przed chwilą nie cieszył się z własnego zwycięstwa.
- Udało wam się.
Osłona zniknęła, więc wielkolud mógł wszytko usłyszeć. I był niezwykle zaskoczony nagłą zmianą miny Strażnika. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego - a z resztą nie tylko do niego, gdyż i do Xain - że wygrali. Udało im się. Dwayne wziął Xain na ręce i podrzucił ją do góry. Cóż... Złapać już nie dał rady. Ta jednak była pełna adrenaliny, więc nawet tego nie poczuła. Podniosła się szybko, otrzepała z kurzu i twardym, nie znoszącym sprzeciwu głosem odparła do Strażnika.
- To poprosimy nagrodę.
Frieghton wyciągnął z kieszeni maleńką książeczkę. Była oprawiona w ciemną skórę. Na przedniej okładce miała okrągłe miejsce. Wcześniejsze nagrody idealnie by się w nie wpasowały. Kobieta zabrała tomik do ręki.
- To jest instrukcja. Kluczem do niej jest dwuczęściowy medalion. Ona opisuje, jak należy wykonać zaklęcie, aby życzenie się spełniło - wyjaśnił Frieghton, po czym, niby nigdy nic, odszedł spokojnym krokiem w swoją stronę. Zaś Xain, a zaraz za nią Dwayne, ruszyli do Antoniego.
- No to teraz pozostało nam jeszcze wypowiedzieć życzenie - podsumowała w czasie drogi.
- I co? I co? I co? - krzyczał Antoni, gdy tylko zobaczył zbliżających się towarzyszy.
- Xain jest po prostu genialna - odpowiedział mu wielkolud i roześmiał się na głos.
- Czyli teraz nareszcie to coś może spełnić prośbę. Szkoda tylko, że jedną.
Staruszek westchnął na zakończenie i machnął ręką, pokazując pozostałej dwójce, żeby szli za nim.
Przygotował już miejsce na nocleg i sprowadził konie. Nawet nie pytano go, skąd. Po prostu były. Jedzenie również gdzieś zdobył.
Może kupił? Może ukradł? Nie ważne.
Byli wykończeni po tylu dniach ciągłego obijania się po całym kraju. Wiedzieli, że teraz czeka ich najtrudniejsze zadanie. Nie myśleli teraz jednak o tym. Ciepła strawa i spoczynek. Tylko to mieli w głowach.

* * *

Trzej towarzysze stali obok siebie przed bramami Stolicy. Król wciąż tutaj był. Nie otworzyli jeszcze księgi. Czekali, aż dojdą w to miejsce i aż wymyślą najistotniejszą rzecz.
- Więc... O co prosimy? - zapytał Dwayne po dość długiej chwili milczenia, nie patrząc nawet na przyjaciół. Wzrok cały czas utkwiony miał w najwyższych budynkach miasta, których dachy wystawały nad mury.
- Proste. O to, żeby ten wasz król nigdy się nie urodził. - Antoni wzruszył ramionami.
Mówił to tak, jakby było to czymś oczywistym. Wielkolud w pierwszym momencie podzielał jego zdanie, ale gdy zobaczył dezaprobatę na twarzy Xain sam nie wiedział, co ma myśleć.
- Nie, nie - sprostowała kobieta. - Jeśli on się nie urodzi, historia się zmieni. Może być dużo gorzej, niż jest. Nie. W historii na pewno nie będziemy mieszać.
- No to może... - Starzec znów zaczął, jednak przerwał mu Dwayne.
- Niech to coś w tajemniczy sposób zabije tyrana!
- No i co? Zwołają elekcję i wybiorą Narwina albo innego idiotę. - Xain znów nie była pozytywnie nastawiona do propozycji.
- No to niech jego miejsce zajmie potomek poprzedniego króla! - wykrzyczał Antoni, który nareszcie znalazł moment, w którym mógł się wtrącić.
- Narwin? - zakpiła kobieta, krzyżując ręce na piersi.
- Cholera... - warknął strzec i zwiesił głowę, wciąż myśląc.
- Wiecie co... To dobry pomysł - odparł półgłosem Dwayne, co zabrzmiało, jakby przyznawał się do czegoś, czego żałuje.
- Narwin? - powtórzyła Xain, obrzucając wzrokiem "spod byka" tym razem wielkoluda.
- Obiecałem, że nigdy nikomu o tym, nie powiem - westchnął.
- Oho! Szykuje się monolog... - wymamrotała kobieta.
- Ale muszę. To zaszło już za daleko. - Dwayne kontynuował, całkowicie ignorując przedmówczynię. - Nie Narwin jest księciem.
- Więc kto? - znów wtrącił się Antoni, któremu teraz akurat przestało podobać się budowanie napięcia.
Dwayne odetchną głęboko. Spojrzał w niebo, wymamrotał parę słów, zupełnie, jakby się modlił i znów skierował wzrok na wyczekujących.

1 komentarz:

  1. {Spam}

    Jesteś ciekawa mojego bloga? Bloga całkowicie innego? Niech nie zmyli was nasza nazwa. Ten blog jest inny. Blog opowiada o dziewczynie, która ma amnezję? O dziewczynie, która żyję już tysiące lat? O dziewczynie, która boi się swojego przeznaczenia? O dziewczynie, która ucieka?
    I jest On. Najpierw go nie pamięta... aż do pocałunku, który wszystko zmienia. I nagle, wszystkie mury się burzą. Przypomina sobie wszystko i jest tak jakby ...
    Obudziłam się i mam poważne kłopoty, bo ściga mnie sama śmierć!
    Śmierć, miłość, nienawiść... To wszystko znajdziesz na moim blogu!

    www.hate---and---love.blogspot.com

    BLOG NIE JEST ZWIĄZANY Z ONE DIRECTION!!!

    OdpowiedzUsuń